Five days till the marathon and I’m feeling tired. I was hoping to be in tip top shape and feeling full of energy. A lot can change in five days and I’m hoping that come Sunday morning I’m going to be ready to run the 42.2k. I’ve been looking forward to it for months and running strong and finishing sub 4 hours would be fantastic. But that’s still several days away. I just have to remember to keep well hydrated and eat healthy so that at least these two factors will work in my favour.
It’s the end of the financial year here on 30 June so work has gotten quite busy. It’s very unpredictable. One day you’re searching for something to do and helping others in the team and other days you’re bombarded with queries and tasks that before you have a chance to take a breather it’s 5pm and time to go home. I definitely prefer the busy days. And now that we’ve relocated within the office, I have a view of the Brisbane River. I definitely can’t complain here.
It’s just past 8pm here, and I’m ready to get to sleep. I’ve felt like a zombie for most of the day so getting an extra couple of hours sleep tonight might do me some good. On days like today I feel so useless and I look forward to functioning at least semi-normally. I’m a little peeved at myself for not hitting the gym at lunchtime today but some days both your body and mind are pulling in a different direction and today it was just easier to obey.
Monika said: Kasiu właśnie dzisiaj myślałam o tobie, o tym ze masz maraton już za kilka dni-to bardzo duży wysiłek dla organizmu i mam nadzieje ze uda ci się dobrze go pobiec. Dla mnie taki dystans wciąż jest czymś niewyobrazalnym-po przebiegnieciu połowy już nie mam siły i nie wyobrażam sobie ze miałabym biec dalej 🙁 Ciagle mam plany na maraton 30.09 chociaż wciąż nie wiem jak ja to zrobię…. No ale jeśli bieganie to przede wszystkim siła umysłu, to mam nadzieje ze jakos z tym sobie poradzę 😉 będę trzymać kciuki jak będziesz biec i bede przesyłać ci pozytywna energię przez sen , bo u nas pewnie wtedy bedzie noc … buziaki 🙂
Wielka prawda ze maraton to sila umyslu. Pierwsze trzydziesci biegniesz cialem a ostatnie dwanascie glowom. Ja troszke sie martwie niedzielnym biegem, chcialabym pobic swoj czas na ten dystans ale nie wiem jak to bedzie bo kazdy wyscig jest inny nawet jak juz sie trase pokonalo, nie wiadomo jak cialo i umysl beda sie czuli w danym dniu.
Twoje biegi wygladaja fajnie, widac ze robisz coraz duzsze dystansy i mam nadzieje ze zrobisz maraton Warszawski w wrzesniu, i napewno bedziesz zmeczona i wszystko bedzie bolec, ale czas na pokonanie jest chyba szesc i pol godzin wiec napewno bedzie ok. Ja pamietam w tamtym roku ze ostatnie osiem bylo bolace jak cholera, tak jak by ktos igly mi w uda wbijal ale bylo warto jak przebieglo sie przez mete.
Wazne jest poprostu robic dlugie biegi w treningu raz na tydzien lub na dwa. Ja mialam taki plan ale jakos czas tak szybko przelecial ze tylko mi sie udalo dwa czy trzy dlugie biegi, i to jest i tak lepiej niz w tamtym roku wiec mam nadzieje ze przezyje w niedziele. Co najgorsze co moze sie stac? Przejde sie kawalek ale jakos sie zrobi, aby zdrowie bylo!